Dobre wieści

Dobre wieści

Pani barbaro, Białko monoklonalne spadło. Nie wiem, jak pani to robi, ale jeszcze nie zaczynamy kuracji. Wizyta za trzy miesiące”. Uwielbiam takie wiadomości! Byłam przygotowana na najgorsze. Po ostatnim lekkim wzroście białka, mój lekarz przekonywał mnie do rozpoczęcia leczenia.

Szpiczak się uaktywnia, czego dowodem były pogarszające się wyniki morfologii krwi. Ostatnio hemoglobina spadła do 10,8. Szpik prawdopodobnie musi zmagać się z powiększającą się liczbą plazmocytów. A tu nagle taka niespodzianka. Nie wiem, co pomaga. Dwa razy dziennie chodzę z psem na dłuższe spacery. Piję wywar z korzenia mniszka lekarskiego i łykam dwie tabletki curcuminy. Nic więcej. Może działa też moje pełne lekceważenie tego dziada. Widzi, że nie jest w stanie mnie pogrążyć w żalu i odpuszcza. Oby tak dalej. Wiosna daje powody do radości. Zapach kwitnących śliw aż zatyka. Po prostu chce się żyć. Ja na trzy miesiące odkładam myślenie o chorobie. Uznaję, że szpiczak jeszcze śpi i nie muszę się nim martwić. Przynajmniej przez te cudowne trzy miesiące. Nie wiadomo, co może się wydarzyć, po co więc się zamartwiać na zapas.

Mój przyjaciel pies

Ostatnio zdziwiło mnie dziwne zachowanie mojego psa. Zawsze żywy, zawsze w ruchu znieruchomiał z nosem przy podłodze. Nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie fakt, że trwało to dobrą chwilę. Był jak tropiciel na polowaniu, który złapał trop. Tak też było. Po gładkich glazurowych płytkach maszerował… kleszcz. Musiał przybyć do mieszkania na grzbiecie mojego przyjaciela. Nie wbił mu się w skórę, bo jej zapach odstrasza kleszcze, dodatkowo zaraz po ociepleniu pies dostał Simparicę i już nie muszę myśleć o innych zabezpieczeniach. Kleszcz znalazł się w potrzasku. Ostatecznie wylądował w kanalizacji. Kto ma psa i w dodatku biega z nim po polach, łąkach czy lesie musi liczyć się z tym, że wcześniej czy później znajdzie się w takiej sytuacji. Nic  jednak nie jest w stanie mnie zniechęcić do posiadania psa. Tylko on potrafi mnie zmobilizować do aktywnego życia. Dzięki wspólnym spacerom jestem dotleniona jak nikt. Nawet szpiczak jest otumaniony tym  nadmiarem tlenu.

Leave a Reply