Żegnaj Aniu!

Żegnaj Aniu!

Gdy dowiadujemy się o śmierci kogoś bliskiego, świat nagle zatrzymuje się w biegu. A nawet rozsypuje się w gruzy. Jak się pozbierać, gdy kolejny raz okazuje się, że banał „dobrze będzie” nie działa. Niestety czasem, mimo zaklinania rzeczywistości, dobrze nie jest i nie będzie. Znów stanęłam w obliczu takiej sytuacji.

Odeszła osoba, która tak jak ja chorowała na szpiczaka. Jeszcze wczoraj pisałyśmy do siebie, a dziś czytam o jej odejściu. Nie spałam tej nocy. Nie mogłam tej sytuacji przyjąć do wiadomości i racjonalnie wytłumaczyć. Uświadomiłam sobie, że choroba, z którą się zmagam, może okazać się silniejszą ode mnie. Trudno było mi oddychać. Znów pojawił się lęk o przyszłość, który, jak mi się wydawało, okiełznałam i przepracowałam. Nic na to nie poradzę, że kocham życie i chcę żyć. Narasta we mnie złość na rządzących, że nie gwarantują nam dostępu do nowych leków i terapii, że zajmują się bzdurami, gdy w szpitalach i domach umierają ludzie, którzy przecież mogliby żyć! Jestem zwyczajnie i po ludzku wściekła! Moja znajoma prawdopodobnie miała lek, który mógł uratować jej życie, ale chyba nie mogła go przyjąć ze względu na atakujące ją stany zapalne. To tylko moje domysły i wnioski z naszych rozmów. Brak mi jej. Kolejna strata, kolejna pustka…

Co robić, by się nie dać?

Jej przypadek pokazuje, że trzeba dbać o kondycję organizmu, by mieć siłę do walki. Trzeba wzmacniać odporność, bo najbardziej niebezpieczne są wszelkiego rodzaju powikłania i infekcje. Robię to. Jak już wcześniej pisałam cały czas biorę kurkuminę i grzybki, piję zielone drinki i systematycznie chodzę na spacery. Powoli wracam do formy. Ciągle jeszcze po przebudzeniu słyszę szumy i piski, które na szczęście mijają. Mój doktor tylko się roześmiał, gdy powiedziałam mu o tym. Oskarżyłam go o rozklejenie moich neutronów w mózgu w czasie nieudanego poboru komórek macierzystych. Nie wiem, co się w tym mózgu dzieje, ale szumy i szmery pozostają faktem. Staram się pracować nad dobrym samopoczuciem i pozytywnym myśleniem. Ale jak odnosić w tej dziedzinie sukcesy, kiedy co jakiś czas pojawiają się tak tragiczne wiadomości? No nic, życie toczy się dalej. Dajmy czasowi czas! Żegnaj Aniu.

Leave a Reply