Badania kliniczne – no to mam, co chciałam

Badania kliniczne – no to mam, co chciałam

Właśnie wróciłam z wizyty kontrolnej u hematologa. To przewidziana w badaniach klinicznych cotygodniowa wizyta (1.8.15.22. dnia cyklu ).

Meflufan zburzył mi nieco moją wzorową niemal morfologię, ale to było do przewidzenia! Czuję się dobrze! Wiosna podbudowuje. Spotkałam też moją koleżankę w niedoli. Także walczy ze szpiczakiem. U niej również nie zadziałały poprzednie leki, więc jesteśmy w podobnej sytuacji. Jakoś tak lżej na duszy, że nie jest się samą z tym problemem. Port pomału się goi i nie muszę już tak bardzo na niego uważać ( także w nocy).

Oj boli!

W nocy obudził mnie ból szczęki. Od razu pomyślałam o marskości kości szczęki ( to możliwe po wlewach kwasu zoledronowego, którego zresztą ostatnio nie biorę). Ciemność nocy powoduje zaćmienie umysłu. Okazało się bowiem, że tak mocno zaciskałam zęby, że rozbolały mnie dziąsła. Paranoja!

Mam w sobie ten dziwny lęk. Kiedyś rozbolało mnie kolano. Jednoznacznie skojarzyłam to ze szpiczakiem. Oczyma wyobraźni widziałam zżerany staw. Ortopeda skierował mnie na rentgen i ból przeszedł natychmiast, gdy kości okazały się czyste. Mój umysł niestety podąża za moją chorą wyobraźnią. To silniejsze od zdrowego rozsądku. Zapominam, że trzeba „ …dać czasowi czas…” jak pisał Stachura.

Kilka dni później – kolejny alarm! Od samego rana bolał mnie żołądek albo wątroba. Nie znam się specjalnie na tym. Pozwoliłam sobie na kulinarną rozpustę i mam, czego chciałam!!! Te przeklęte sterydy wyzwalają we mnie zwierzęcy apetyt i zapominam o ostrożności i umiarze. W końcu śluzówkę mam totalnie wyjałowioną. Ratowałam się siemieniem lnianym i Polprazolem. Bez skutku. Wieczorem ból umiejscowił się pod mostkiem i zaczął rozpierać piersi. Wpadłam w panikę. Od razu pomyślałam o sercu. Noc była pełna niepokoju, ranek markotny. Zadzwoniłam do mojego lekarza. Kazał zrobić EKG. Pomogło! Wystarczyła mi informacja, że serce jest w porządku i pomału się wyciszyłam.  To niegroźne problemy żołądkow. Uf!

Wiosna, ach to ty

Ależ pogoda! Piękna! Wiosna na dotknięcie! Słychać ją w zachowaniu ptaków, czuć w temperaturze powietrza i widać w wybuchającej wszędzie zieloności. U sąsiadów kwitną pierwsze kwiatki, muszę posadzić takie także u nas. Zrobiliśmy porządki na przydomowej działce. Grzesiek wyrzucił zbędne ogrodzenie i nagle zrobiło się tyle wolnej przestrzeni Kupiliśmy technoratanowy komplet wypoczynkowy i można zaczynać letni sezon. Kocham mój dom! Chce się żyć!

Leave a Reply